Hossa na GPW. Kupowanie akcji to zawsze ryzyko
Około 15% zyskały od początku stycznia główne indeksy GPW. To wyraźny dowód na trwającą na rynku hossę. Wbrew pozorom ten czas nakazuje drobnym inwestorom zachowanie sporej ostrożności. Powinni też zwracać uwagę na sygnały płynące z rynku.
Gdy lokowanie oszczędności na giełdzie staje się zjawiskiem powszechnym, u doświadczonych inwestorów zapala się „czerwona lampka” – jedna z podstawowych prawd rynku mówi bowiem o tym, że euforia jest ostatnim etapem hossy, po której przychodzi gwałtowna korekta.
Ostatnie lata na GPW pokazały, że w tym stwierdzeniu jest sporo prawdy. Dlatego w kolejnym odcinku cyklu „Cały ten rynek…” wskazujemy na trzy czynniki, których powinni pilnować drobni inwestorzy, by skuszeni ogólnym entuzjazmem nie pożałowali decyzji o zakupie akcji.
1. Warto obserwować doniesienia z funduszy
Można powiedzieć, że trwające od początku 2017 r. wzrosty na GPW to efekt pewnego „oddechu” – złapali go inwestorzy po szeregu niepokojących informacji, które w ubiegłym roku skutecznie psuły nastroje na rynku – wśród nich można wymienić np. doniesienia o spowolnieniu w gospodarce, niekończący się temat kredytów frankowych czy spekulacje podgrzewane wyborami prezydenckimi w USA. Sprawy przybrały bardziej pozytywny (oczywiście z punktu widzenia akcjonariuszy) obrót, co od razu znalazło odzwierciedlenie w kursach akcji.
Bardzo „na miejscu” jest więc teraz pytanie o to, jak długo potrwają jeszcze wzrosty. Tym bardziej, że skok o kilkanaście procent wypełnił właściwie prognozy, które zarządzający funduszami inwestycyjnymi zakładali na cały 2017 r.
I właśnie w poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie warto zwrócić uwagę na fundusze kierujące swoją ofertę do inwestorów detalicznych. Według danych spółki Analizy Online styczeń był pierwszym od kilku lat miesiącem, gdy Polacy wyraźnie zainteresowali się funduszami akcji i chętnie wpłacali do nich pieniądze – w sumie ponad 300 mln zł netto.
Dlaczego to takie ważne? Otóż to właśnie drobni klienci funduszy – którzy w dotychczasowej hossie nie mieli jeszcze udziału – mogą teraz dać giełdzie paliwo do dalszych wzrostów.
Można zaryzykować stwierdzenie, że bez tego elementu o dalsze zyski na rynku akcji będzie dużo trudniej – a warto przypomnieć, że 300 mln zł miesięcznie do funduszy akcji to nie wszystko, na co stać drobnych klientów funduszy – w ubiegłych latach bywały miesiące, gdy wpływy przekraczały nawet 1 mld zł.
2. Nie zapominaj o „chłodnej ocenie”. Zanim kupisz akcje…
Słowo „hossa” na czołówkach gazet (zwłaszcza tych, które na co dzień trzymają się z daleka od tematyki giełdowej) nie jest dobrym sygnałem do kupowania akcji. W Polsce nie mamy jeszcze do czynienia z masowymi rozmowami o zarabianiu na rynku (to sygnał przemawiający za dalszymi wzrostami), ale porównanie zysków z akcji do tego, co można dziś dostać na lokacie bankowej, z pewnością będzie wzmagać tego typu dyskusje.
Jeżeli teraz zdecydujesz się wejść na rynek akcji, pamiętaj, że są już na nim inwestorzy, którzy tylko w ubiegłym roku zarobili często po kilkadziesiąt procent i teraz chętnie odsprzedadzą swoje akcje.
Nie znaczy to rzecz jasna, że nie ma już szans na zyski. Coraz większego znaczenia będzie jednak nabierał dobór akcji odpowiednich spółek – a więc chłodne kalkulacje i sięgnięcie choćby po podstawowe wskaźniki, o których pisaliśmy tutaj.
Dlatego pamiętaj, że zanim zainwestujesz pieniądze w akcje spółek, powinieneś mieć wiedzę o tym, czym dana firma się zajmuje, jakie ma perspektywy rozwoju i przede wszystkim – czy rzetelnie wypełnia swoje obowiązki informacyjne wobec inwestorów.
Pomocne w ocenie mogą być rekomendacje wydawane przez analityków domów maklerskich. Pamiętaj jednak, że nawet specjaliści nie mają pewności dotyczącej swoich prognoz.
3. Nie inwestuj wszystkich oszczędności
Warto szukać zysków. Ale trzeba robić to rozsądnie. Jedna z podstawowych zasad, o której musisz pamiętać, mówi o tym, że nie na giełdę powinna trafić tylko część twoich wolnych środków.
Wskazywanie tego, jak duża powinna ona być, nie ma większego sensu. Chodzi o to, by były to pieniądze, których nie będziesz potrzebował w perspektywie nawet kilku lat, a do tego jesteś gotowy pogodzić się ze stratą części z nich. Takie ryzyko to cena, którą płaci każdy inwestor za perspektywę zysków. Bez względu na to, czy na giełdzie trwa hossa czy nie.
Niniejszy artykuł został sporządzony wyłącznie w celach informacyjnych. Nie stanowi rekomendacji, porady inwestycyjnej, prawnej, podatkowej, reklamy ani oferty sprzedaży jakichkolwiek instrumentów finansowych, w szczególności nie zawiera informacji o instrumentach finansowych oraz warunkach ich nabywania, jak również nie stanowi zaproszenia do sprzedaży instrumentów finansowych, składania ofert ich nabycia lub zapisu na instrumenty finansowe.
Niniejszy artykuł ani żadna jego część, jak też fakt jego dystrybucji nie mogą stanowić podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięcia jakiegokolwiek zobowiązania. Nie może stanowić również źródła informacji, które mogłyby być podstawą decyzji o zawarciu jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięciu jakiegokolwiek zobowiązania.
Nie należy dla jakichkolwiek potrzeb polegać na informacjach zawartych w niniejszym artykule, ani też zakładać, że informacje te są kompletne, ścisłe lub rzetelne. Wszelkie takie założenia czynione są wyłącznie na własne ryzyko.